Nazwano mnie mordercą!

Choć jestem myśliwym z braku wolnego czasu rzadko poluję. Kiedyś nazwano mnie mordercą zwierząt więc postanowiłem wybronić się i dodatkowo przeznaczyć w tym wpisie miejsce na historię koła łowieckiego z Konarzyn...
Zaczęło się od tego, że ponad rok temu "zaatakowała" mnie działaczka tzw. ruchu zielonych", agnostyczka, której nazwiska wymieniać tu nie będę, pisząc na moim profilu w znanym portalu społecznościowym słowa: "morderca zwierząt ". Nadmieniam, że wcześniej nic o niej nie wiedziałem i nigdy jej nie poznałem. Ta pani wszelkimi sposobami starała się także sprowadzić mnie na tzw. "dobrą drogę życia". Szanuję zdanie innych, ale pod warunkiem zaprezentowania ich w merytorycznej wymianie argumentów, a nie w sposób w jakim ta pani ze mną rozmawiała. Czyli w stylu beczącej owcy... "beee, beee... ja tylko mam rację". Jak się domyślacie na mój szacunek nie zasłużyła. Szanuję natomiast weganów i wegetarianów, ponieważ swoją postawą manifestują miłość do zwierząt. Ja wybrałem inna drogę, czyli strzelam i po odpowiednich czynnościach zjadam to mięso. I to ma być powód do tego aby mnie obrażać, nazywać mordercą i osądzać? To dlaczego od morderców nie wyzywa się setki milionów rolników, którzy hodują i na rzeź sprzedają zwierzęta? Dlaczego nie mówi się, że mordercami są korporacje rolne, których ogólna produkcja świń mierzona jest w miliardach na dobę? Tylko myśliwy ma winę? Sam byłem hodowcą zwierząt. przed wejściem Polski do UE ubój domowy był rzeczą normalną. Ubijałem tuczniki i cielaki i wierzcie mi, że strzał z broni myśliwskiej jest najbardziej humanitarną "wersją" odbierania życia zwierzętom. Szanuję także przeciwników bestialskiego obchodzenia się ze zwierzętami, skupionych w różnych organizacjach. To od nich wiem, że biblijne słowa "i czyńcie sobie Ziemie poddaną" nie oznacza "róbta co chceta"...


Koło Łowieckie " Jeleń " w Konarzynach i jego historia
Założycielami konarzyńskiego koła byli niepodważalni lokalni patrioci, których życiorysy wciąż odkrywam. Gospodarujemy na obszarze, w którym spotkać możemy zwierzynę drobną (ptactwo, zające itd.), czego zazdroszczą nam inne koła. Z opowiadań starszych kolegów wiem, że bywały też kiedyś " widziane "  bażanty, a w latach 80- tych XX w. przez lasy w Zielonej Hucie przeszły dwa łosie (klępa z łoszakiem), kilka miesięcy później po tropach stwierdzono, że przechodziły też dwa byki łosie. Przychodzą także wilki i sam jednego widziałem podczas księżycowej nocy w m. Jonki. W 2015 r. poproszono mnie o zorganizowanie wystawy łowieckiej. W konsekwencji frekwencja zwiedzających ją przerosła oczekiwania. Zdjęcia z tej wystawy prezentuję poniżej. 
Powojenne łowiectwo na ziemiach konarzyńskich i swornegackich zostało zapoczątkowane w 1950 r. kiedy to trzynastu myśliwych postanowiło utworzyć koło łowieckie, a byli to:
1. Edmund Brewka
2. Władysław Borzyszkowski
3. Teodor Chlebosz
4. Zygmunt Gemba
5. Ignacy Gołąbek
6. Edmund Kapanka
7. Maksymilian Jankowski
8. August Myszka
9. Zygmunt Pawlicki
10. Jan Smętek
11 Jan Tyborski
12. Jakub Tandecki
13. Antoni Wójcik
Na pierwszym zebraniu organizacyjnym przyjęto nazwę Koła Łowieckiego „Jeleń” Nr 35 z siedzibą w Swornegaciach. Wybrano Zarząd. Prezesem został Edmund Brewka, Łowczym Władysław Borzyszkowski. Kołu przydzielono obwód nr 72 tzn. „Chociński Młyn” o powierzchni 8900 ha. Następnie w 1976 r. drugi obwód nr 89 tzn. „Mielno” o powierzchni 6080 ha. Łącznie areał dwóch obwodów wynosił 14980 ha i na tym areale koło prowadziło swą gospodarkę łowiecką. W przeciągu 34 lat istnienia stan osobowy koła powiększał się i tak w 1984 r. było 42 myśliwych. 5 kwietnia 1984 r. na Walnym Zgromadzeniu wystąpiono z wnioskiem o podzielenie koła na dwa odrębne koła. Wniosek uzyskał ogólną akceptację. W ten sposób powstały dwa odrębne koła: Koło „Jeleń” w Konarzynach i koło „Jeleń” w Swornegaciach. Głównym powodem tego podziału było wygaśnięcie umów dzierżawnych na posiadane dwa obwody, dlatego chciano, aby każde z kół otrzymało swój obwód i nowe umowy dzierżawy





Komentarze

Popularne posty