Krótka działalność agenta wywiadu z Konarzyn

Regionalne czasopismo historyczne Osorya
nr 2 (5) 2022

Przed wybuchem II wojny światowej na terenie gm. Konarzyny funkcjonował wywiad Straży Granicznej. Był autonomiczny, jednak ściśle współpracował z wywiadem wojskowym. Wywiadowcy Straży Granicznej często wykonywali zadania, w tym obserwacyjne, będące wynikiem pracy operacyjnej wywiadu wojskowego. Nie narzekali na brak zleceń. Pod ścisłą obserwacją mieli wiele rodzin podejrzanych o współpracę z Niemcami. Korzystali także z efektów pracy agentów podległych placówce wywiadu w Chojnicach. Gerard Wojciechowski urodził się 13 września 1914 r. Był synem pochodzącego ze Swornegaci Aleksandra i Heleny z domu Binka. Gerard służbę wojskową odbył w garnizonie w Chojnicach, gdzie ukończył szkołę podoficerską. Prawdopodobnie po jej ukończeniu został zwerbowany przez placówkę wywiadu w Chojnicach. Znał dobrze język niemiecki, gdyż jego matka była Niemką. Ojciec zmarł w 1938 r., więc sam prowadził zakład szewski, szkoląc jednego czeladnika. Na początku pierwszego kwartału 1939 r. otrzymał od komendanta konarzyńskiej policji Jana Tarki polecenie stawić się w hotelu „Polonia” w Chojnicach. Razem z nim oddelegowano także Hansa Zyre z Wybudowania Konarzyn. Rozmowa w hotelu była konkretna. Dotyczyła tzw. wywiadu płytkiego. Gerard miał zebrać informacje o stacjonujących wzdłuż granicy żołnierzach Wehrmachtu. Zaopatrzony w paszport i stosowną przepustkę poruszał się rowerem. Niemców zapewniał, że jedzie odwiedzić swoją rodzinę w Dąbrowie Czł. (Damerau), Przechlewie (Prechlau) i Człuchowie (Schlochau), która rzeczywiście tam mieszkała. Dla sprawdzenia jego rzetelności i wiarygodności dostał polecenie policzyć okna w budynku Starostwa w Człuchowie. Ważne informacje wyciągał od nieświadomych jego zamiarów krewnych. Od nich wiedział, gdzie stacjonuje wojsko oraz gdzie zmagazynowane są zapasy broni i benzyny. Operację zakończył 28 czerwca 1939 r. Wracał do domu przez granicę Konarzyny -Kornlage. Podał paszport przez okienko, ale już mu go nie zwrócono. Następnie poproszono do pokoju i oświadczono, że jest aresztowany. Upłynęło półtorej godziny, zanim przyjechało gestapo z Człuchowa. Powiedzieli, że od Hansa Zyry dowiedzieli się o spotkaniu w „Poloni” i zaproponowali współpracę. Gerard się jednak nie przyznał i współpracy odmówił. W czasie 14 dni jego pobytu w areszcie w Człuchowie był przesłuchiwany trzy razy, a na noc zawsze zakładano mu kajdanki. W tych kajdankach przetransportowano go następnie pociągiem do Moabitu w Berlinie. Siedział tam w pojedynczej celi jako więzień polityczny. Ciągle się nie przyznawał. Powoływał się na krewnych, twierdził, że tylko ich odwiedzał. I oni to potwierdzali. Z początkiem grudnia 1939 r. w sprawie Gerarda zapadł wyrok uniewinniający. Opuszczał więzienie, myśląc że już jest wolny, tymczasem przetransportowany został do innego więzienia, na Aleksanderplatz. Pod koniec lutego 1940 r. trafił do KL Sachsenhausen później KL Oranienburg. Miał szczęście, bo przybyła tam komisja z obozu KL Dachau i zabrała ponad 1000 rzemieślników, w tym jego. Dzięki wyuczonym zawodom mieli szansę przetrwania. Starania matki o jego zwolnienie z obozu odrzucano. W KL Dachau doczekał wyzwolenia. W 1946 r. ożenił się z Katarzyną Warnke z Kosobud (gm. Brusy). Po wojnie mój tata Andrzej, jako młody chłopak, łowił z Gerardem ryby. Później agent z Konarzyn wyprowadził się na Pojezierze Wałeckie, a 22 lipca 1985 r. dzięki informacji p. Kosikowskej z Konarzyn, dotarł do niego Władysław Stanisławski (opisany w poprzednim artykule Jak powstawała „Historia płonącego Pogranicza”). Bardzo ciekawa jest także powojenna historia brata Gerarda o imieniu Alfons. Naraził się on ówczesnym władzom PRL-owskim i wyjechał do RFN. Zdobyłem na ten temat materiały z IPN oddział Bydgoszcz, ale to materiał warty osobnego wpisu.

Fot. Powojenne zdjęcie domu Wojciechowskich w centrum Konarzyn. Przed wojną mieścił się tam także zakład fryzjerski kawalera Szewsa. Ponadto mieszkała z nimi wdowa nazwiskiem Zawalisz. Charakterystycznym elementem domu była wówczas pokaźna altana przed wejściem, fot. ze zbiorów Jerzego Cherka
Krzysztof Tyborski
ktyborski@wp.pl

Komentarze

Popularne posty