Ludwig Urbaniak

Relacja Andrzeja Szutowicza z odbywających się w Swornegaciach rokrocznych spotkań
na Gochach w dniach 23–25 listopada 2012 rok

Ludwig Urbaniak
(fot. w zbiorach
Henryka Urbaniaka)
Trzeci dzień odbywających się w Swornegaciach rokrocznych spotkań na
Gochach (23–25 listopada 2012 roku) rozpoczął się mszą świętą w miejscowym
kościele, w tym samym, w którym w godzinach rannych 1 września
1939 roku modlili się żołnierze ON i strażnicy graniczni Komisariatu Straży
Granicznej Konarzyny. Spotkania poświęcone były Straży Granicznej na
Gochach, gdzie znajdowały się trzy komisariaty Inspektoratu Granicznego
Chojnice wraz z podległymi placówkami. Ich dzieje przedstawiono w poprzednich
dwóch dniach Spotkań. Mówiono o organizacji, trudach służby
i indywidualnych losach strażników. Na cmentarzu w Konarzynachi podczas objazdu wzdłuż dawnej granicy oddano cześć tym, co w służbie
Polsce i walce o jej wolność stracili życie. Po mszy i po zapoznaniu się
z historią kościoła, o której, oprowadzając po świątyni, mówił proboszcz
miejscowej parafii, wszyscy wyszli na zewnątrz, gdzie krótką informację
o sołectwie przedstawił sołtys, Grzegorz Wiśniewski. Większość osób szybko
odeszła do budynku miejscowej szkoły, by wziąć udział w dalszych zaplanowanych
przedsięwzięciach. Gdy zostały pojedyncze osoby, odezwał
się jeden ze stojących mieszkańców wsi (sołtys w poprzednich latach), i powiedział:
– Mój ojciec był strażnikiem w Konarzynach. – A jak się nazywał?
– spytałem. – Urbaniak – odpowiedział starszy mężczyzna. – To pana
ojciec zachorował na serce i musiał ze straży odejść? – spytałem. – Nie, nie,
ojciec był bardzo dobrego zdrowia – padła odpowiedź. – Niech pan poczeka
– powiedziałem i poszedłem do samochodu po zeszyt z notatkami, jakie
zrobiłem w Centralnym Archiwum Straży Granicznej w Szczecinie. W tym
czasie rozmowa przeniosła się do pobliskiego lokaliku. Gdy wszedłem, było
gwarno i miejscowi żartowali sobie z dawnego sołtysa. Minęło kilka minut
i w zeszycie znalazłem zapisany życiorys ojca pana Urbaniaka. Zacząłem
go czytać:
Urbaniak Ludwik, urodzony 4 sierpnia 1895 roku w Sokolnikach, powiat
Września, jako syn Stanisława i Wiktorii z domu Gawlak. Przodownik SG i sierżant
WP. Rodzice mieszkali w Kaczanowie pow. Września. Ukończył jednoklasową
szkołę powszechną w Borzykowie, powiat Września, w której uczył się od
31 kwietnia 1902 roku do 31 marca 1910 roku. Do szesnastego roku życia pracował
w domu. Potem wyjechał do Nadrenii, gdzie podjął pracę w kopalni, został górnikiem.
Do armii niemieckiej wcielony 12 października 1913 roku, służył w 57 pułku
piechoty. Tu zastała go wojna światowa, w której brał czynny udział. 3 października
1917 roku dostał się do niewoli angielskiej… – po tych pierwszych przeczytanych
zdaniach zapanowała cisza. – …11 listopada 1918 roku wstąpił jako
ochotnik do armii polskiej we Francji – kontynuowałem. Początkowo, do 3 października
1918 roku przebywał w Lille – Legion, następnie skierowany został do
szkoły podoficerskiej w St. Quentin, gdzie zameldował się 4 października 1918 roku.
Od 16 grudnia 1918 roku był instruktorem w obozie szkoleniowym. 25 maja
1919 roku został dowódcą plutonu w 3 kompanii kartaczy 19 pułku strzelców polskich.
W 1919 roku przybył wraz z pułkiem do Polski. We wrześniu 1919 roku,
w wyniku połączenia Armii Polskiej we Francji z Wojskiem Polskim w kraju, pułk
zmienił nazwę na 143 Pułk Strzelców Kresowych, a od 1 marca 1920 roku na 4 PułkStrzelców Podhalańskich. W tym czasie dowódcami pułku byli ppłk franc. Pouech (26 maj–14 wrzesień
1919) i Mieczysław Boruta Spiechowicz. Brał udział w walkach z Ukraińcami i z bolszewikami (15 październik 1919–lipiec 1920). Od 20 maja 1920 roku został bezterminowo urlopowany. Od 19 lipca 1920 roku był dowódcą plutonu w 3 kompanii batalionu zapasowego 68 pułku piechoty. W listopadzie 1920 roku został zwolniony ze służby wojskowej. Chciał zostać kupcem i w Poznaniu zapisał się do prywatnej szkoły p. Bogdana „Akademii Buchalterii” i na kurs szkoły handlowej Preissa. Nie wytrzymał jednak w swoim postanowieniu i 23 sierpnia 1921 roku napisał wniosek o przyjęcie do służby w Straży Celnej. Rozpatrzono go pozytywnie. Dnia 28 października 1921 roku zameldował się na kurs przygotowawczy
Straży Celnej w Wieleniu, ukończył go 11 stycznia 1922 roku. Między
12 stycznia 1922 roku a 31 grudnia 1923 roku służył jako strażnik próbny
w Placówce Straży Celnej Brzeźno. W tym czasie, 25 kwietnia 1922 roku, ożenił
się z Zuzanną Łącką, córką gospodarza w Łąkiem i Cecylii, z domu Myszka. Mieli
trzech synów: Czesława (urodzonego 5 lipca 1923 roku), Walentego (14 lutego
1926 roku), Henryka (31 maja 1928 roku) i jedną córkę – Teresę Bolesławę (19 kwietnia
1935 roku). W dniu 2 lipca 1923 roku złożył przysięgę urzędniczą, świadkiem
był Ignacy Markowski. 3 września 1923 roku wysłał wniosek do Dyrekcji Ceł
o zwolnienie ze służby z dniem 1 października 1923 roku, ponieważ, jak napisał
„…nie mam zamiaru przy Straży Celnej pozostać”. Jednak 10 września 1923 roku
zmienił zdanie i przepraszał za pochopną decyzję, przyznając, że napisał to z nierozwagą.
Okazało się, że były strażnik Gruszka wyjechał do Francji i tam podjął
pracę w kopalni, przysyłał listy do kolegów z Komisariatu w Brzeźnie, w którychzachwalał zarobki i życie we Francji, jednocześnie namawiał, by zrobili tak samo:
rezygnowali ze służby i przyjechali do Francji. Urbaniak przyznał, że postąpił
nierozważnie i żałuje tego. 14 września 1923 roku prosił Dyrekcję Ceł o ponowne
przyjęcie do służby. Rozpatrzono to pozytywnie i podjęta już decyzja zwolnienia
została odwołana. Od 1 stycznia 1924 roku do 31 czerwca 1925 roku był etatowym
strażnikiem celnym, nr służbowy 2168. Awans na starszego strażnika (grupa XII
szczebel A) otrzymał 1 lipca 1925, od tego dnia był zastępcą kierownika Placówki
Brzeźno. Trzy lata później, 1 kwietnia 1928 roku, przeniesiony został na podobne
stanowisko do Placówki I Linii Konarzyny. Podczas tworzenia struktur Straży
Granicznej (powstała na bazie Straży Celnej) 23 sierpnia 1928 roku złożył prośbę
o przeniesienie go na strażnika granicznego, co też uczyniono dnia 10 lipca
1928 roku. Otrzymał nowy nr służbowy 2703. Dnia 1 lipca 1929 roku awansował
na przodownika SG (grupa XI szczebel A). W dniach 8 wrzesień 1930 roku –
25 październik 1930 roku uczestniczył w kursie przeszkolenia kierowników placówek
II Linii, ukończył go z wynikiem pozytywnym. Był też od 1 grudnia 1932 roku
do 30 listopada 1933 roku słuchaczem I kursu nauki obywatelskiej Powszechnego
Uniwersytetu Korespondencyjnego. 1 lutego 1934 roku sklasyfikowany został do
IX grupy uposażenia, szczebel A. Rozkazem pomorskiego Inspektoratu Okręgowego
SG Nr 2131, pkt. III z 8 stycznia 1934 roku zatwierdzony został jako pełniący
obowiązki kierownika Placówki I Linii Konarzyny. Także z wynikiem pomyślnym
ukończył III Kurs przeszkolenia kierowników placówek. Odbył się on w Centrum
Szkolenia Straży Granicznej w Rawie Ruskiej od 18 sierpnia do 23 grudnia
1935 roku. Kierownictwo Placówki I Linii Konarzyny jako p.o. objął ponownie
24 grudnia 1935 roku. W skutek choroby serca, która objawiła się szczególnie
mocno w dniach 15 wrzesień – 14 październik 1937 roku, zdał dnia 1 listopada
1937 roku stanowisko kierownika Placówki I linii Konarzyny. Na jego następcę
wyznaczono Antoniego Michalskiego. Urbaniak Ludwik został skierowany na
komisję lekarską, która 10 grudnia 1937 roku orzekła jego niezdolność do służby. –Widzi pan, miałem rację, a jednak była choroba – rzekłem i zacząłem czytać dalej:W stan spoczynku przeszedł 28 lutego 1938 roku. Rozkaz o zwolnieniu
podpisał Kierownik IOSG, nadinspektor Bacz. W corocznym opiniowaniu przez
przełożonych otrzymywał oceny bardzo dobre i tylko kilka razy dobre. W opinii
służbowej z 1931 roku napisano: „Moralnie prowadzi się bardzo dobrze. Oszczędny,
dobry patriota, zaufania godny, zdyscyplinowany, koleżeński, taktowny wobec
przełożonych, energiczny. Fizycznie rozwinięty bardzo dobrze, silny, zdrowy.
Zdolności organizacyjne dość dobre, z zadań wywiązuje się zadowalająco. Zdolności kierownicze bardzo dobre. 6 stycznia 1936 roku do dobrej oceny opinii
służbowej za 1935 rok kierownik Inspektoratu Granicznego Chojnice, nadkomisarz
Wł. Słoka, dopisał: „Solidny, lojalny kierownik placówki, godny zaufania.
Wartościowy podoficer i kierownik placówki”.Gdy zakończyłem czytanie, było
cicho, wtem ktoś powiedział: Sołtysie, mieliście ojca bohatera. Po jakimś czasie
zadzwoniłem do pana Henryka Urbaniaka i wysłuchałem dalszych
dziejów kierownika Placówki Konarzyny i jego rodziny. Ludwik Urbaniak
po odejściu ze Straży Granicznej wyprowadził się z siedziby placówki. Budynku
tego nie ma, gdyż w czasie działań wojennych w 1945 roku został trafiony pociskiem.
Był to jedyny dom zniszczony w czasie wojny w Konarzynach. Rodzina
Urbaniaków zamieszkała w gospodarstwie zakupionym po parcelacji majątku
w Żychcach. Mieli 9 ha ziemi. Przyszła wojna, Ludwik Urbaniak związał się
z Gryfem Pomorskim, 20 czerwca 1943 roku jego dom został otoczony przez
Niemców. Został aresztowany i osadzony w KL Stutthof. Podczas słynnego marszu
śmierci zginął w miejscowości Nawcz koło Lęborka. Tam też został pochowany
i spoczywa na miejscowym cmentarzu wśród ofiar tego marszu. Gospodarkę prowadziła
żona, zmarła na raka w wieku 57 lat, grób jej znajduje się w Chojnicach.
Najstarszy syn w wyniku typowych w tamtym czasie polskich losów znalazł się
na Zachodzie w obozie roboczym zajmującym się kopaniem rowów, transzei, zapór.
Uciekł do Amerykanów; przyjęty został do Wojska Polskiego, trafił na front i został
ranny na terenie Niemiec. Po pobycie w Anglii wyjechał do USA i zamieszkał
w Las Vegas. Znalazł pracę w kasynie i osiągnął tam sukces. Średni syn był na
robotach w Niemczech, wrócił do Polski, gospodarzył z matką na ojcowiźnie, po
jakimś czasie wyjechał do Niemiec i tam pozostał. Obecnie jest inwalidą, jeździ na
wózku, mieszka w tamtejszym domu opieki. Jego siostra ukończyła szkołę średnią,
pracowała w tuczarni jako księgowa, potem zajęła się rodziną. Mieszka
w Chojnicach. Pan Henryk Urbaniak zdobył zawód kowala i ślusarza, pracował
na maszynach w melioracji. W latach 60. przez 2 lub 3 kadencje był sołtysem
w Swornegaciach. Ożenił się z panną Bazylią Nogą, mieszkanką tej wsi. Żona była
wieloletnim sekretarzem Gromadzkiej Rady Narodowej w Konarzynach.

Na podstawie książki "Konarzyny. Nadgraniczna twierdza polskości". Krzysztof Tyborski. Andrzej Szutowicz

Zdjęcia do zbiorów Krzysztofa Tyborskiego przekazał Henryk Urbaniak





Komentarze

Popularne posty