JEDNOOKA KSENI I SAMUEL Z KONARZYN


Rok temu rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi
Bożej Magdaleny Mortęskiej (1554-1631). Uchodziła za bardzo gospodarną i przedsiębiorczą ksenii chełmińskiego klasztory benedyktynek. Przez całe życie toczyła procesy przed sądami miejskimi i biskupimi. Było ich wiele, prowadziła je przy pomocy rozmaitych pełnomocników cywilnych i kościelnych. Wszystkie rozprawy dotyczyły spraw kościelnych i klasztornych. W realizacji Jej planów chciał przeszkodzić Samuel Konarski z Konarzyn. Między nimi powstał spór i proces, który trwał aż 37 lat. Mortęska tak dużo spraw sądowych prowadziła nie dlatego, że była zadziorna, lecz dlatego, że zarówno w życiu duchowym, jak i ziemskim chciała wszystko mieć uporządkowane. W życiu ziemskim dążyła do perfekcji, a w duchowym do doskonałości. Spór z Samuelem Konarskim miał miejsce we wsi Grabowo.

 

ale od początku:
W 1564 roku Michał Wulkowski uprosił u ks. biskupa Jana Lubodzieskiego część gruntów wsi Grabowo, pobudował na nich dwór i zamieszkał w nim z żoną i rodzoną siostry ojca Magdaleny Mortęskiej. Był dobrym sąsiadem zakonu i majątku benedyktynek, którym przewodniczyła Mortęska. Wulkowski wspomagał zakon w pracach polowych, wymieniał ziarna pod zasiewy, był człowiekiem, który sprawdzał się w czasach trudnych, zwłaszcza w okresie wiosennych wylewów Wisły, wtedy gdy poziom wód wzrastał niespodziewanie i gwałtownie. Niestety sielankowe współżycie majątków zakonu i Wulkowskiego nie trwało długo. Bezdzietne małżeństwo Wulkowskich umarło. Majątek trafił do chorążego pomorskiego Samuela Konarskiego z Konarzyn (siostrzeniec Wulkowskiego), syna Michała Konarskiego h. Ossoria i Doroty Wulkowskiej vel Topolińskiej. Siostra Mortęska pełniąca w klasztorze obowiązki skryby skrzętnie w kronice zanotowała: "Konarski sobie do Topolna co rok więcej pola, łąk, lasu i jeziora przyczyniał z wielkim ukrzywdzeniem klasztornym i uciskiem poddanych. Wspólnie z drugim sąsiadem nie tylko zabierali grunta, ale drogi stare gubili, łąki sobie przewłaszczali, z gruntu klasztornego bydło zajmowali, na Wiśle klasztornej ryby łowili, wiele innych przykrości wyrządzali"

Dwutygodniowe rekolekcje i tryumf Magdaleny Mortęskiej

Mortęskiej grożono pobiciem. Było w niej serce rycerskie, które podszeptywało walkę, przed którą jako osoba zakonna silnie się wzdrygała. Wymyślała sposoby, aby szkodnikom sąsiadom dokuczyć, żeby nie "dać się za nos przewodzić". W końcu gdy traciła już nadzieję na odzyskanie ziem zagarniętych przez Samuela Konarskiego, sprawę powierzyła najwyższej instancji - Panu Bogu. W tej intencji odprawiła dwutygodniowe rekolekcje, w czasie których usłyszała słowa Ewangelii: "A ja wam powiadam, miłujcie nieprzyjacioły wasze". Rozpłakała się. "Zaczem dusza jej w radościach jakby latała". Pełnomocnictwo do prowadzenia procesu otrzymał od niej jej brat Ludwik Mortęski, wojewoda chełmiński. Przez kilka tygodni reprezentował klasztor, nie szczędząc własnego grosza, przed trybunałem w Piotrkowie. Doszło do ugody. Samuel Konarski zmarł rok po podpisaniu ugody. W życie wprowadzał ją razem z ksienią jego syn, też Samuel. Już w jesienne, ale wciąż upalne popołudnie 22 września 1608 roku przy obchodzeniu i ustalaniu granic Samuel junior poważnie zaniemógł na polu. Wtedy do wszystkich wypowiedział słowa: "Nie daj tego Boże, raczej sobie obieram tu na tym miejscu umrzeć, aniżeli zdrowiu swemu folgując, miałbym tym ubogim zakonnicom więcej krzywdy dopuścić i czynić albo tą zwłoką prawa ich w czym naruszyć". Był to tryumf Magdaleny. W teatralnej formie upadł do jej nóg, z płaczem żebrząc, aby dworu jego, który zbudował na gruncie klasztornym, nie zburzyła, a jeszcze dołożyła mu nieco ziemi. Magdalena, bacząc na przykazanie: miłuj nieprzyjaciół swoich, uległa tej prośbie, o czym kronika klasztorna pisze: "Dusza miłosierna dała się tym prośbom użyć, choć ojciec jego jednej skiby z tego, co niepoprawnie posiadł, ustąpić nie chciał". Był to ostatni proces z udziałem Mortęskiej, przynajmniej kronika klasztorna o żadnym już nie wspomina. Mogła się oddać już całkowicie budowaniu następnych "swoich" klasztorów.

W kościele w Topolnie, którego budowę ufundował Samuel Konarski z Konarzyn widniał napis:
"Mąż nadzwyczajnej wiary i pobożności (i czci Bożej) Nie mniej i dla ubogich hojny, Tu na tym miejscu, które z małżonką Heleną (ku czci Bożej) Wybrał i kosztem swoim wystawił, jest pochowany, żył lat 66 - umarł w roku 1608 "
PS.
Mortęska urodziła się w Pokrzywnie, nieopodal Grudziądza, gdzie jej ojciec Melchior Mortęski, podkomorzy malborski, zarządzał dobrami otrzymanymi prawem lennym. Ciało zaś m. Mortęskiej spoczywa w Chełmnie, w kościele, należącym niegdyś do benedyktynek, a obecnie do szarytek, gdzie była ksienią przez ponad pół wieku. 
Kiedy w 1953 r. znany historyk prof. Karol Górski uczestniczył w otwarciu trumny i re
kognicji ciała sługi Bożej, zapisał potem, że było ono wysuszone, ale na tyle w dobrym stanie, że można było nawet dostrzec podobieństwo rysów do tych, które znane są z XVII-wiecznych portretów.Widoczny był także  ubytek w oczodole, ponieważ Mortęska pozbawiona była prawego oka, które wyłupiła sobie w dzieciństwie, bawiąc się cielęcą kością.

Krzysztof Tyborski
ktyborski@wp.pl

Źródła:
Roman Robaczewski
Na podst: K. Górski, Matka Mortęska, Kraków, Znak 1971, W. Szołdrski. Kronika Benedyktynek Chełmińskich, Nakładem Kurii Biskupiej, Pelplin 1937

Komentarze

Popularne posty