Śmierć Lipińskiej z Zielonej Huty

„Słowo Pomorskie”, nr 216/1930 
We wrześniu 1930 r. mieszkańcy g. Konarzyny żyli tajemniczym zniknięciem i jak się później okazało śmiercią Rozalii Rymon Lipińskiej z Zielonej Huty. 
Na początku września kobieta zaginęła. Jej mąż Wincenty jednak nie zgłosił tego na Policji. Tłumaczył się później, że żona często wychodziła z domu ale wracała po kilku dniach. Tym razem było inaczej. W konsekwencji i po odnalezieniu na podwórku jej trzewików zdecydował się zawiadomić służby. Śledztwo rozpoczęło się. Jednym z podejrzanych  został mąż zaginionej. Miał jednak niezbite alibi, ponieważ podczas jej zniknięcia przebywał w Chojnicach i miał na to świadka. Mieszkańcy spekulowali i podejrzewali wciąż nowe osoby.  
Po kilku dniach ciało Lipińskiej znalezione zostało w szopie na sianie. Komisja sądowo- lekarska ustaliła, że śp. Lipińska zmarła śmiercią naturalną, albowiem na ciele zmarłem nie znaleziono śladów, które wskazywałyby na to, że osoba druga przyczyniła się do śmierci. Śp. Lipińska udając się na siano tak nieszczęśliwie się zsunęła głową w dół, że przy własnych siłach nie mogła się wydostać na wierzch, wskutek tego poniosła śmierć przez napływ krwi do mózgu. 
...
Wincenty Rymon Lipiński miał jeszcze dwie żony:
Paulinę z domu Maliszewska oraz Franciszkę Dahlke z domu Prądzińska. Tej ostatniej część nagrobka znalazłem na konarzyńskim cmentarzu.
Krzysztof Tyborski
ktyborski@wp.pl

Komentarze

Popularne posty