List z Konarzyn


Dziennik Bydgoski 1925 nr 73
KONARZYNY pow. chojnicki. W numerze 67 Dziennika Bydgoskiego ukazał się artykuł ;
zatytułowany ,,List z polskich kaszub". Autor artykułu podaje, że polski urzędnik przesiaduje
całemi nocami w lokalu hakatystycznym i że niejeden działacz społeczny zagrożony jest w
swej egzystencji materjalnej i narażony na różne szykany nawet i ze strony swych rodaków i że kupiec Polak na tem cierpi. Czytając powyższy artykuł odnosi się wrażenie, że polski urzędnik bojkotuje kupca Polaka, który według zdania autora jest ostoją polskości w Konarzynach i że urzędnik marnotrawi swój zarobek na nocnych libacjach pijackich u hakatysty.
Dla wyświetlenia pozwolę sobie zająć głos, Otóż ogół społeczeństwa wie dobrze, że urzędnik
nie jest tak świetnie opłacany aby mógł sobie pozwolić na nocne pijatyki. Jest to grono urzędników różnych dekasterji i jeżeli pomiędzy nimi znajduje się jednostka, która pozwoli sobie
może na nocne pijatyki to jeszcze nie może naszargać opinji ogółu urzędników.
Co zaś do kupca Polaka pozwolę sobie nadmienić, że z wyjątkiem interesu rzeźnickiego
którego właścicielem jest prawdziwy Polak i posiedziciela jednej oberży, czysto polskich interesów
niema. W kupiectwie tutejszem jest mieszane małżeństwo, wskutek czego używa się w domu języka niemieckiego, a nawet u tych, którzy się miewają Polakami z bólem serca stwierdzić trzeba, że używają w domu języka niemieckiego. Zatem urzędnik, oddalony o 20 km. od miasteczka i pozbawiony środków komunikacyjnych wyboru niema, może tylko zaspakajać swe potrzeby u kupca, który najkorzystniej sprzedaje lub który jest polskości narbardziej przychylny. Ruch narodowy podtrzymuje i utrwala tu wypróbowany działacz polski ks. dziekan Szulc, grono obywateli kaszubskich i urzędnicy, którzy należą do Towarzystwa ,,Sokół" i P.L.O.P.P.
Znając autora artykułu nie zająłbym głosu w tej sprawie. Jednakowoż aby nie pozostawić
opinji publicznej w błędnem mniemaniu, jakoby urzędnik na Kaszubach nie był świadom
swego posławnictwa — skłoniło mnie do tego, W końcu radzę autorowi artykułu gruntownie
zbadać swe podwórko familijne, tudzież odnosić się , przychylniej do’poczynań narodowych
a zapewniam go że i ogół urzędników popierać go będzie Nie językiem ale czynami utrwala
się polskość. Na jakąkolwiek dyskusję w powyższej sprawie nie reaguję. Głos na temat działalności urzędników i ich zachowanie się przysługuje ludziom zasłużonym a nie warehalstwu.
Jeden za wielu.

Komentarze

Popularne posty