Premiera filmu "Jakusz"



Zwracam się do Państwa z niedaleka, z tego samego kraju, bo z Koszalina. Chociaż los rzucił mnie nad morze, jestem i czuję się związany z Waszym regionem, bowiem urodziłem się i wychowałem w Chojnicach.
Nie mogę dzisiaj być z Wami, ale chciałbym mieszkańcom Konarzyn i okolic pogratulować miejsca w którym żyjecie i o które tak dbacie. Mam na myśli pomysł realizacji fabularyzowanego dokumentu filmowego o zwykłym człowieku ze Swornegaci - Władysławie Jakuszu Gostomskim.
Jego los stał się pretekstem dla pokazania równie dramatycznej historii członków Tajnej Organizacji Gryfa Pomorskiego oddział Konarzyny i Swornegacie. To właśnie wszystkim pomordowanym partyzantom ukrywającym się w lasach w Swornegaciach, Płęśnie, Wączosie, Konarzynach - dedykowany jest ten film.
Miałem to szczęście, że główny inicjator przedsięwzięcia Krzysztof Tyborski, zaprosił mój Teatr STOP
w osobach Marty Glinieckiej i mojej do współpracy, dzięki czemu uczestniczyliśmy w niecodziennym projekcie. Przed przystąpieniem do realizacji nie słyszałem o Jakuszu. Owszem, nieobce mi były tragiczne wybory młodych chłopaków z tych ziem, na siłę wcielanych do Wermachtu pod groźbą utraty życia swego i najbliższych. Podobny los, tyle, że w Borach Tucholskich, spotkał wówczas mego tatę Zygmunta Glinieckiego, któremu udało się szczęśliwie i bez konsekwencji zbiec do Armii Andersa.
Jednak o postaciach Jakusza i nastoletniej łączniczce Zosi Kozłowskiej nie słyszałem.
To pokazuje jakąż wartość historyczną ma to działanie. Popularyzujemy własną historię i nie pozwalamy zapomnieć. Być może kiedyś po latach, nasi następcy będą nam wdzięczni za fakty, które udaje się obecnie zachować. To są nasze korzenie. Wszyscy urodziliśmy się zanim przyszliśmy na świat.
Co takiego niezwykłego poza historią uderzyło mnie w tym wydarzeniu?
Otóż, jego wymowa społeczna.
Nie sztuką jest zrobić coś, mając do dyspozycji zajmujący się tym zawodowo zespół i odpowiednie narzędzia oraz środki finansowe. Konarzyny robiły to swoimi siłami, wysiłkiem pasjonatów. Kolosalną pracę operatorską a potem samego montażu, wykonał Marcin Wróblewski.
Powołaliście młodzieżową Grupę Rekonstrukcji Historycznej i wyszliście do ludzi. Zyskaliście społeczny odzew mieszkańców i władz gminy. Widziałem to na własne oczy, pomoc ludzi, często anonimowa, bo potrzebny był nagle do kadru gorący bigos, ziemniaki, motor, stara chata, maszyna do pisania, płaszcz skórzany… wszystko się znajdowało. To jest właśnie wspaniałe – integracja środowiska. I nieważna jest kłótnia polityczna, jaka toczy się niestety w naszym kraju. Wy pokazujecie, że w naszych Małych Ojczyznach jesteśmy w stanie razem żyć i razem tworzyć. To dla mnie więcej znaczy niż wywieszenie narodowej flagi na fasadzie domu.
Dziękuję Konarzynom, dziękuję Wam za to wszystko, gratuluję i pozdrawiam.
Życzliwy Wam i wdzięczny – Mirosław Gliniecki Szef Artystyczny Teatru STOP












Komentarze

Popularne posty