Wróg, czyli Karl Freiherr von Bothmer

Karl baron von Bothmer urodził się 23 grudnia 1880 roku w Greifswaldzie,
a zmarł 31 marca 1947 roku w Belgradzie. Pochodził z linii magnackiej rodziny
Bothmer z Bennemühlen. Rodzicami jego byli Bernhard baron von Bothmer
i Gertruda z domu von Borcke. Dziadek Karl von Bothmer był królewskim
radcą w Hannowerze i w 1848 roku posłem do Zgromadzenia Narodowego
we Frankfurcie. Karl von Bothmer karierę wojskową rozpoczął 1893 roku,
kiedy to został przyjęty do szkoły kadetów w Koszalinie, kontynuował ją
w Groß‑Lichterfelde
.W 1898 roku rozpoczął służbę w braunschweigskim
pułku piechoty nr 92 (Braunschweigischen Infanterie‑Regiment
Nr. 92)
20 Dywizji Piechoty. W 1906 roku ożenił z Ruth z domu von Henninges. Rok
później urodziła się im córka Gudrun. W chwili wybuchu I wojny światowej
był kapitanem i oficerem sztabu generalnego przy wojskowym szefie kolei.
Walczył pod Tannenbergiem, w Polsce, Galicji, pod Verdun we Francji i we
Flandrii. Od kwietnia do sierpnia 1918 roku w stopniu majora był przedstawicielem
naczelnego dowództwa niemieckiej cesarskiej armii przy ambasadzie
Niemiec w Moskwie. Jego zadaniem było wynegocjowanie zwolnienia
niemieckich jeńców z bolszewickiej niewoli. Latem 1918 roku razem z szefem
personelu ambasady, Wilhelmem Henningiem, wezwał do zorganizowania
interwencji zbrojnej w wojnę domową w Rosji oraz do zajęcia Moskwy
i Piotrogrodu przez wojska niemieckie, co było sprzeczne z koncepcją sekretarza
stanu Richarda von Kühlmanna.
Karl von Bothmer prowadził dziennik, który wydał w 1922 roku. Pod
datą 25 czerwca 1918 roku wyraził marzenie zobaczenia 100 Żydów wiszących
obok siebie i umierających powoli (dla „lepszego” efektu) na murach
Kremla. Dziennik ten jest wyrazem pogardy dla wschodnich Żydów, lecz
autor zauważył w nim, że wszyscy wrogowie bolszewików są wrogami państw centralnych. Uważał, że najpierw trzeba pokonać wrogów Niemiec,
a do tego bolszewicy mogą być przydatni. Dopiero po zwycięstwie nastąpiłby
czas na czerwoną Rosję. Jej upadek uważał za nieunikniony.
W latach 1919–1935 pracował nad historią rodu, którą redagował.
Zajmował się także historią wojskowości. Po wojnie brał udział w puczu
Kappa. W 1920 roku został zwolniony z wojska. W 1922 roku zastał dyrektorem
zarządzającym – menadżerem pomorskiej federacji krajowej (przymierza
pomorskiego) powiatu choszczeńskiego (Kreiss Arnswalde). Funkcję tę
pełnił do 1934 roku, jednocześnie w latach 1922–1934 stał na czele „Młodzieży
Bismarckowskiej” Niemieckiej Narodowej Partii Ludowej (DNVP) w powiecie
choszczeńskim. W 1934 roku w stopniu majora ponownie znalazł się w armii.
Jako podpułkownik Wehrmahtu i dowódca 32 pułku Grenzwache w czasie
agresji na Polskę w dniu 1 września wkroczył na kaszubskie Gochy. Na
zajętym przez jego żołnierzy terenie nastały dni śmierci, cierpienia i trwogi.
On sam we wspomnianej powyżej, a wydanej w 1940 roku w Bytowie książce
Das verstärkte Grenzwacht‑Regiment
Freiherr von Bothmer im Polen‑Feldzug
1939 von einem Mitkämpfer, charakteryzując w formie propagandowej działania
pułku, stwierdził, że: Pułk powstał dopiero, gdy stało się jasne, że wojna jest
nieunikniona. Potem w swoim opisie odniósł się mało konkretnie do czynów
bojowych, nie zauważając cierpienia podbitej ludności. Gloryfikował pułk
bardziej pod kątem duchowym niż rzeczywistych dokonań. Podkreślał braterstwo
broni z innymi niemieckimi formacjami, chwalił Hitlera. Widać to
wyraźnie w kolejnych zdaniach jego tekstu:
W czasie przemarszów i walk, także tych w obronie (pułk) wspomagany był
przez inne formacje. Często dzięki ponadludzkiemu wysiłkowi dokonywał wielkich
czynów.
Po zajęciu 1 września prawie 1000 kilometrów kwadratowych dawnej Polski, po
zwycięsko stoczonych walkach, Pułk Bothmer w okresie od 11 do 19 września brał
udział w dalszych działaniach na nizinach Redy w kierunku Kępy Oksywskiej.
Tam w ciągłej walce utrzymywał nieprzyjaciela w kleszczach, atakował i wspólnie
z innymi jednostkami korpusu poszerzał zdobycze aż do zwycięskiego zakończenia
boju. Strzelcy, saperzy, artylerzyści i lotnicy wykazywali się poświęceniem
i odwagą, która nie będzie im zapomniana. Wspominać ich będziemy zwłaszcza
podczas kolejnych rocznic. Swornegacie, Gościcino Wejherowskie, Wejherowo, Reda,
a przede wszystkim Dębogórze, Mosty, Rewa, Kossakowo, Pierwoszyno to miejscowości,
w których przeżyliśmy dni naszego honoru. Pułk Bothmer swoje działania
okupił ciężkimi stratami. Dziękujemy poległym żołnierzom za śmierć dla Niemiec,
nie zapominamy o rannych. Polska została zwyciężona, Wszyscy mamy poczucie
dobrze spełnionego obowiązku. Dziękuję Adolfowi Hitlerowi, całemu oddziałowi
i wszystkim, dzięki którym osiągnięte zostało wielkie dzieło. Jestem dumny z tego,
że mogłem dowodzić i zwycięsko walczyć na czele oddziału noszącego moje imię.
Czuję z nim głęboką więź. Po walce, pracując nad sobą i innymi, likwidując niedociągnięcia,
zależało mi na jego wyszkoleniu i przygotowaniu do następnych zadań,
aby, gdy nas Adolf Hitler i wyższe dowództwo wezwie, ruszyć naprzód z Bogiem
dla narodu i ojczyzny, by bronić wolności, honoru i prawa!
W cytowanej publikacji napisano również, że:
5 października przyszedł rozkaz nakazujący marsz do ojczyzny, prawdopodobnie
w celu rozwiązania pułku. Zapanowała radość z powrotu, zdominowała ona
wspomnienia o przegrupowaniach, walkach i przeżytych niebezpieczeństwach,
lecz nadal mocna pozostała wzajemna więź wszystkich żołnierzy Pułku Bothmer
w postaci przyjaźni i dumy ze służby w jego szeregach. Nieodgadnione są dla zwykłego
żołnierza na froncie myśli i plany Adolfa Hitlera. Jego punkt widzenia jest
ponad wszystkim. Z dumą wszyscy będą pamiętać go nie tylko jako Naczelnego
Dowódcę, ale przede wszystkim jako naszego założyciela i wychowawcę przemówienie
w Reichstagu... Ponieważ każdy prawdziwy żołnierz będzie zawsze swój
pułk uważał za najlepszy, to również Pułk Bothmer za najlepszy będą uważali jego
żołnierze graniczni, zgodnie z duchem pieśni „Ten stary Pułk" autorstwa niemieckiego
pisarza i generała Hansa von Felgenhauera.
Wspomniane przemówienie Hitlera zostało wygłoszone 6 października
1939 roku. Było ono upokarzające dla Polaków. Hitler wspomniał w nim
także o działaniach w których pułk Bothmera uczestniczył:
Celem niemieckiej Landwehrdivission było zgniecenie Polaków w północnym
korytarzu, wzięcie Gdyni i atakowanie w kierunku Półwyspu Helskiego.
Oddziały Landwehrdivission stanęły naprzeciw połączonych polskich sił elitarnych:
Marynarki Wojennej, kadetów szkół podchorążych i podoficerów, artylerii
Marynarki Wojennej i jazdy. Ze spokojem i ostrożnością przystąpiła dywizja do
wypełnienia zadania. Przeciwnik przeważał pod względem uzbrojenia i liczebnością
(nieprawda – przyp. autor). Jednak w ciągu kilku dni Polacy cofali się z pozycji
na pozycję. Gdynia została oswobodzona, wzięto 12600 jeńców do niewoli.
Szturmując Oksywie, na Półwyspie Helskim okrążono 4700 żołnierzy. Kiedy jeńcy
odmaszerowali, przedstawił się wzruszający obraz. Zwycięzcy, w dużej części w leciwym wieku, wielu z odznaczeniami Wielkiej Wojny na piersi, a przed nimi
mijające kolumny jeńców, młodych ludzi w wieku 20 do 28 lat.
W kwietniu 1941 roku Karl von Bothmer, będąc podpułkownikiem,
znalazł się w Serbii. Pod koniec tego miesiąca otrzymał awans na pułkownika.
Także w kwietniu mianowano go Komendantem Polowym
Feldkommandatur 809 w serbskiej miejscowości Niś. W 1941 roku napisał
do generała Heinricha Danckelmanna protest i wniosek o cofnięcie wykonania
rozkazu zamordowania 10 zakładników (inne źródła podają, że 100)
w ramach represji za zabicie lub ranienie jednego żołnierza niemieckiego.
Uważał, że w takich sytuacjach powinny być wydawane wyroki sądowe.
Za to pismo jest przez Niemców nazwany „Zbawcą w mundurze”. Jednak
w następnych miesiącach Karl von Bothmer trzy razy podpisał zgodę na
masowe represje w stosunku do Serbów. Najbardziej znane jest zamordowanie
w lutym 1942 roku około 1500 osób z obozu koncentracyjnego
Crveni Krst. Dnia 28 czerwca 1943 roku Bothamera zwolniono z wojska.
We wrześniu 1944 roku odwiedził w Choszcznie swoich dobrych znajomych.
Czuł się w obowiązku ostrzec ich i przedstawić grozę sytuacji. Armia
Czerwona była już w prawobrzeżnej Warszawie, był przekonany, że front
nie zostanie powstrzymamy i przy kolejnej ofensywie Choszczno zostanie
zajęte. Bothmerowi udało się przewieźć dużą część swoich rzeczy i sprzętu
domowego do środkowych Niemiec, co również poradził zrobić swoim
przyjaciołom. Dzięki niemu uniknęli gehenny wygnania. W 1945 roku
Karl von Bothmer trafił do niewoli, był przetrzymywany w „generalskim
obozie” w Dachau, z którego później został zwolniony. Zeznawał na procesie
norymberskim jako świadek prokuratury, która na jego przykładzie
obalała argumentację obrony, iż nie można było się odwołać lub odmówić
wykonania zbrodniczych rozkazów. Na wniosek rządu Jugosławii
Bothmer został przez aliantów ponownie zatrzymany i przekazany władzom
w Belgradzie. Dnia 27 stycznia 1947 roku stanął przed sądem wojennym
3 Armii Jugosłowiańskiej. Podczas procesu przyznał, że w listopadzie
1941 roku otrzymał od dowództwa z Belgradu polecenie przeprowadzenia
jak najszybciej represji odwetowych. W lutym 1942 roku osobiście nakazał
likwidację około 700 zakładników z obozu w Niś – miał to być odwet za
zabicie 10 żołnierzy niemieckich (faktycznie zginęło trzech, a siedmiu było
rannych) w hotelu „Park” w Niś. Później skorygował to zeznanie i stwierdził,
że nie pamięta, ilu zakładników miały dosięgnąć niemieckie represje.
Dnia 9 marca 1947 roku został skazany na karę śmierci. Apelacja została
odrzucona i wyrok zatwierdził Naczelny Sąd Wojskowy. Dnia 31 marca
1947 roku został rozstrzelany jako zbrodniarz wojenny. Pozostałe osoby odpowiedzialne
i skazane za zbrodnię w Niś zostały powieszone. Bothmera
rozstrzelano, bo napisał wspomniany wcześniej list.
Strona Serbska podaje, że w Niś zginęło 1590 zakładników. Generał Heinrich
Danckelmann został skazany na karę śmierci 30 października 1947 roku i tego
dnia wyrok wykonano przez powieszenie. W prasie niemieckiej ukazał się
w sierpniu 1947 roku w Braunschweigu podpisany przez żonę pułkownika,
baronową Ruth von Bothmer, i innych członków rodziny nekrolog:
Po wielomiesięcznej niepewności dowiedzieliśmy się teraz, że w marcu tego roku,
w Jugosławii, został wykonany wyrok śmierci na mym ukochanym mężu, naszym
wiernym i opiekuńczym ojcu i dziadku 66-letnim baronie Karlu von Bothmer
z domu Bennemühlen. Pułkownikowi rezerwy. Rycerzowi zakonu Joanitów. Bogate
życie, które poświęcił dla rodziny, dobiegło końca.
Baronowa zmarła w wieku 92 lat, 8 marca 1975 roku.

Na podstawie książki "Konarzyny. Nadgraniczna twierdza polskości". Krzysztof Tyborski, Andrzej Szutowicz. 2017
ktyborski@wp.pl

Komentarze

Popularne posty